Wracamy do Piaseczna – ostatnie dni przed II turą, więc i ostatnie spojrzenie na ostatnich dwóch kandydatów. Dziś wyborczo przyglądamy się obecnemu (jeszcze) staroście, Panu Wojciechowi Ołdakowskiemu.W przeciwieństwie do wspomnianego niedawno Jana Adama Dąbka, który jest rasowym politykiem i dobrym „graczem”, Pan Wojciech jest chyba jego kompletnym przeciwieństwem. Co prawda to nie film, ale zaryzykowałbym chyba nawet stwierdzenie „naturszczykiem”. To się może podobać albo nie, niemniej trudno chyba na naszym lokalnym podwórku o bardziej serdeczną i życzliwą osobę – i to nie tylko na zdjęciach. Wszystkie spotkania kuluarowe i nie tylko wspominam bardzo miło, niemniej drugą stroną medalu jest fakt, że brak tego politycznego „obycia” skutkuje relatywnie słabszymi wystąpieniami na debatach.
Debatowali
To jak już przy debatach jesteśmy – argumenty mogą się jednym podobać, innym nie, to rzecz gustu czy poglądów, niemniej z językowego punktu widzenia ciekawe jest, jak Pan Wojciech wypowiada się o Piasecznie. Podczas ostatniej debaty, organizowanej przez Przegląd Piaseczyński, mogliśmy usłyszeć m.in. że „doświadczaliście Państwo, mieszkańcy Piaseczna uciążliwości”. W opozycji do tego stwierdzenia była odpowiedź kontrkandydata, Daniela Putkiewicza, który zapytany bodaj o tematy szkolne odpowiedział, że sam ich doświadcza poprzez dzieci w piaseczyńskich szkołach. Stricte językowo więc Panu staroście (choć nie zawsze) zdarza się stawiać siebie samego poza mieszkańcami, poza ich / naszymi problemami, podczas gdy Pan wiceburmistrz (choć być może też nie zawsze) jest ich uczestnikiem tak jak my. Wiecie Państwo, że myślimy językiem, a jakość naszego języka przekłada się na jakość naszych myśli?
Partia partii nierówna
Odnoszę silne wrażenie, że jednym z bardzo istotnych elementów kampanii członka Prawa i Sprawiedliwości, jest element partyjny właśnie. Dużo mamy odniesień do programów rządowych i miejscami mam wrażenie, że to Pan Premier miałby pełnić funkcję burmistrza, a nie Pan Wojciech. Co więcej, przy bardzo mocnym zaangażowaniu Pana Sergiusza Muszyńskiego, który zdaje się rozgrywać karty, czy przynajmniej być jedną z najbardziej aktywnych twarzy lokalnego PiS-u, należy zadać sobie pytanie, na ile samodzielnym politykiem ma szanse być obecny starosta, a na ile będzie to dowodzenie z tylnego fotela przez Pana Sergiusza? W mojej ocenie mocno scentralizowana struktura Prawa i Sprawiedliwości oraz małe doświadczenie polityczne Pana Wojciecha, na proces rządzenia, czy zarządzania gminą, mogą mieć zdecydowanie niekorzystny wpływ, ale to tylko potencjalna obawa. Inna sprawa, że deklaracje o obniżaniu podatków czy likwidacji opłat parkingowych, troszkę zalatują populizmem i kalką programu 500+, przy czym tym razem nie dadzą bezpośrednio, tylko obniżą koszty.
Pan starosta
Brak pewnej wyrazistości, czy silnej potrzeby promocji (co samo w sobie nie jest przecież takie złe), sprawia, że za cholerę nie wiem, jak ocenić czteroletni dorobek powiatu. Co powstało decyzją radnych, jakie inwestycje pilotował Pan Gut, jakie Pan Strzyżewski a jakie Pan Ołdakowski? Tego pierwszego było najwięcej w mediach i na zdjęciach, sporo inwestycji zostało zrealizowanych też w jego rodzimym Konstancinie, więc istnieje szansa, że to on za nie odpowiadał. Na zasadzie pewnej analogii, Górę Kalwarię możemy przypisać Arkadiuszowi Strzyżewskiemu, ale to tylko domysł. Relatywne trudno więc jest ocenić osiągnięcia i dorobek Pana starosty, choć na pewno każdy z nas ma inwestycje, co do których wie, kto za nie odpowiadał i doprowadził do szczęśliwego zakończenia – i tego się trzymajmy!
Programem w płot
Mimo najszczerszych chęci, nie mogę przejść obojętnie obok programu Pana Wojciecha, który był pisany przez kogoś – takie odnoszę wrażenie – kto nie do końca zna nasz teren. Bardzo podoba mi się chociażby „Zaplecze rekreacyjno – sportowe” w Chyliczkach nad Jeziorką. Może być tak, że ktoś tu nie odrobił lekcji z geografii, bo chodzi raczej o teren przy Chyliczkowskiej, a nie w Chyliczkach… W jednym z materiałów wyborczych czytałem o postulacie „budowy ścieżki rowerowej pomiędzy Warszawą a Piasecznem”. Osobom nieuczęszczającym tą trasą warto może uzmysłowić, że ta ścieżka się właśnie buduje – cóż to by był za sukces, od razu na początek kadencji – jeszcze go nie wybrali, a już realizują jego postulaty! Bardzo ciekawie czytało mi się też ostatni numer Przeglądu Piaseczyńskiego, w którym Pan starosta z reklamy stwierdził, że 4 listopada będziemy mieli ogromną szansę, by „zmienić Piaseczno na lepsze”. Użycie sztandarowego hasła konkurenta wydaje się ponownie wskazywać, że kandydata „wspiera” ktoś z tylnego siedzenia, szkoda tylko, że nie jest do końca świadomy lokalnych realiów...
Sam przeciwko swoim?
Podobnie ja w przypadku Prażmowa, choć z nieco innej optyki, należy tu zadać sobie pytanie, czy kandydat z PiS, przy Radzie Gminy zdominowanej przez Koalicję Obywatelską, to pomysł dobry czy zły? Czy grozi paraliżem, czy będzie równowagą dla radnych? Przywołując zdanie Pana Emila Leńca, co najmniej związanego z piaseczyńskim PiS-em, z komentarza pod jedną z dyskusji na temat przyszłego wójta Prażmowa: „Byłoby bez sensu, gdyby ktoś inny był Wójtem, skoro większość rady jest z ugrupowania NGNP. Najlepiej, jeśli Wójtem zostanie lider zwycięskiego komitetu i będzie można zrealizować w 100 procentach program.” - wygląda, jak głos na Daniela Putkiewicza.
Są, choć mam nadzieję że nie wśród Szanownych Czytelników, osoby, które gdy zobaczą „nogę od stołka” spod szyldu PIS czy PO, będą gardłować, że to najlepsze, co może czekać wyborców / mieszkańców / kraj, etc. W przypadku Pana Wojciecha mamy do czynienia z sytuacją zgoła odmienną – tu szyld, mam wrażenie, ciągnie go w dół. Oczywiście, dał mu twarde nieco ponad dwadzieścia procent, ale równocześnie zablokował możliwości poprawy wyniku. Negatywny elektorat Prawa i Sprawiedliwości, w połączeniu z systemem działania i zarządzania w tej partii sprawiają, że wynik wyborczy z pierwszej tury może być szklanym sufitem. Obecny starosta nie miał na tyle wolnej ręki, nikt z partyjnej góry nie miał potrzeby zrobienia z niego lokalnego lidera. A na szkolenie się, otwieranie i uczenie samodzielności w samorządzie, w fotelu burmistrza może być już zdecydowanie za późno.
PS. W piątek, na sam koniec, Daniel Putkiewicz. Ale zanim on, jutro coś z zupełnie innej beczki, ale nadal w klimacie wyborczego Piaseczna.
Autor: Krzysztof Dynowski
źródło:
https://www.facebook.com/krzysztof.solt ... 9146597042