Wóz strażacki jak taran. Podczas wyprzedzania samochód pożarniczy zmiażdżył skręcające w lewo cinquecento. Prowadząca je 53-letnia mieszkanka Brześc zginęła na miejscu.
Do wypadku doszło w niedzielę w centrum tej wsi.
Według policji pędząca na sygnale scania około godz. 13.00 wyprzedzała kolumnę samochodów jadących w stronę Konstancina-Jeziorny. – Z tej kolumny raptownie wyjechał fiat cinquecento i zaczął skręcać w lewo. Wtedy doszło do zderzenia – informuje st. asp. Maciej Blachliński z Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie. Jak jednak zastrzega, są to „wstępne ustalenia”.
Mieszkańcy Brześc w rozmowie z nami wyrażają wątpliwości, czy rzeczywiście straż wyprzedzała „kolumnę”. Spierają się też, czy ciężarówka miała włączony sygnał. – Ja nie słyszałam. Tylko potężny huk, jakby wybuchła butla gazowa – opowiada kobieta z domu obok miejsca tragedii.
Piaseczyńska prokuratura rozpoczęła śledztwo. Zleciła sekcję zwłok, wkrótce powoła biegłego od rekonstrukcji zdarzeń drogowych. – Wszczęliśmy postępowanie w kierunku spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym – informuje Jolanta Wrońska, prokurator rejonowa. Czyn ten zagrożony jest karą do ośmiu lat więzienia.
Rzecznik straży: Jechali do pożaru
Mieszkańcy Brześc w jednym są zgodni. – Samochód strażacki jechał zdecydowanie za szybko i wyprzedzał w karkołomny sposób: na przejściach dla pieszych i omijając wysepkę z kostki brukowej – mówi pan Włodzimierz, miejscowy sklepikarz.
26-tonowy wóz po uderzeniu w fiata pchał go przez około 100 metrów.
Strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Bielawie odebrali nową scanię od władz gminy Konstancin-Jeziorna w piątek. – Z naszych informacji wynika, że w niedzielę udali się wozem na jazdę testową. Gdy byli w pobliżu Góry Kalwarii, OSP Bielawa została wezwana przez dyspozytora, o godz. 12.52, do pożaru w Kępie Oborskiej – podaje kpt. Łukasz Darmofalski, rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Piasecznie.
– Dziwne, bo ci strażacy byli w cywilnych ubraniach – zauważa mieszkaniec Brześc.
Będzie nam jej brakować
W niedzielę 53-letnia Dorota F. wracała z Góry Kalwarii do domu. Mieszkała przy szkole podstawowej w Brześcach, w której od lat uczyła. Była wychowawczynią drugiej klasy. W poniedziałek miała jechać z uczniami na wycieczkę.
Dzień po tragedii zajęcia w placówce zaczęły się od spotkań z psychologami. Na lekcjach pojawiła się tylko jedna trzecia drugoklasistów. – Jeszcze nie wierzymy w to, co się stało. Dorotka była wspaniałą, ciepłą kobietą i dobrym człowiekiem. Będzie nam jej bardzo brakowało – usłyszeliśmy od zapłakanej dyrektor szkoły Ewy Zwolińskiej.
W poniedziałek radni Góry Kalwarii uczcili pamięć zmarłej minutą ciszy.
Piotr Chmielewski
http://nadwisla.pl/index.php?pokaz=arch ... st&id=4428
My kobiety jesteśmy aniołami, a gdy się nam podetnie skrzydła, lecimy dalej - na miotle:)