Spółdzielnia Mieszkaniowa „Jedność” zmienia sposób rozliczania kosztów centralnego ogrzewania. Do tej pory rachunki za ciepło były uzależnione od wskazań podzielników kosztów. Teraz będą zależały od powierzchni mieszkania.
Do Spółdzielni Mieszkaniowej „Jedność” należy 58 budynków mieszkalnych – w sumie 2700 lokali o łącznej powierzchni 113,5 tys. m kw. Do tej pory sezony grzewcze rozliczane były na podstawie wskazań podzielników kosztów. Wszystko zmieniło się w grudniu, podczas walnego zgromadzenia. Teraz koszty ogrzania budynku będą dzielone przez jego powierzchnię użytkową.
- Większość mieszkańców obecnych na walnym była za zmianą sposobu naliczania kosztów ogrzewania – mówi prezes spółdzielni, Robert Gołaś. - Zażyczyli sobie, aby opłatę za ogrzewanie uzależnić od liczby metrów kwadratowych mieszkania. I teraz opłaty w ten właśnie sposób będą naliczane.
- To oburzające – mówi mieszkający przy ul. Kusocińskiego Andrzej Otrocki. - Nie lubię wysokich temperatur, mam chore serce więc w zimie umiarkowanie się dogrzewam. Znam jednak takich, u których w domu panuje sauna. Dlaczego mam więc płacić za nich? - pyta.
Choć o zmianie zdecydowała większość obecnych na walnym mieszkańców, prezes Gołaś nastawiony jest do niej dość sceptycznie. Stoi na stanowisku, kierując się zresztą dyrektywą Parlamentu Europejskiego w sprawie efektywności energetycznej, że wszystko co można zmierzyć, powinno zostać zmierzone.
Podzielniki sprzyjały nadużyciom
Problem jednak w tym, o czym zresztą pan prezes doskonale wie, że żadna metoda pomiaru pobieranego przez mieszkańców ciepła nie jest do końca obiektywna. Zakładane kilkanaście lat temu podzielniki kosztów ostatnio zaczęły psuć się na potęgę, ich wymiana na nowe byłaby niezwykle kosztowna, ale nie to było powodem zmian. Były nim natomiast protesty dużej grupy mieszkańców, którzy czuli się oszukiwani przez sąsiadów. Aby wiedzieć w jaki sposób oszukiwać na podzielnikach, trzeba znać ich metodę działania. Umieszczone w centralnym punkcie grzejnika, mają za zadanie wyrażać w jednostkach emitowane przez niego ciepło. Później jednostki te się sumuje i na podstawie rachunku zbiorczego, szacuje ich wartość. Jednak umieszczone na grzejnikach podzielniki można stymulować. Internet aż huczy od sposobów, pozwalających zmniejszyć liczbę nabitych jednostek. Najprostsze metody to owinięcie podzielnika folią aluminiową, lub przykrycie go wilgotnym ręcznikiem. Podzielnik taki można w okresie grzewczym także dość łatwo zdemontować i np. włożyć do lodówki, ponownie mocując go do grzejnika w dzień odczytu. - W przeddzień odczytu liczby jednostek na podzielnikach w całym pionie słychać było stukanie. To „oszczędni” mieszkańcy mocowali je z powrotem do kaloryferów. Jak widać Polak potrafi – dzieli się swoimi spostrzeżeniami pan Roman, mieszkający w bloku przy ulicy Wojska Polskiego. Skutek był taki, że niektórzy mieszkańcy nie płacili za ogrzewanie prawie nic, a ich rachunki tak naprawdę regulowali uczciwi sąsiedzi. - Poza tym te urządzenia nigdy dobrze nie działały – dodaje pan Roman. - Kiedy nad grzejnikiem otwierało się okno, od razu nabijały więcej jednostek. Podobnie było w kuchni, gdzie zawsze panuje wyższa temperatura, ale nie dlatego że się grzeje, tylko dlatego, że się gotuje. W sumie cieszę się z tej zmiany, bo teraz naliczanie opłat za centralne ogrzewanie będzie bardziej sprawiedliwe.
Nie będą płacić za sąsiadów
Wielu mieszkańców jest jednak z nowej metody pomiaru niezadowolonych, protestują, śląc pisma do Spółdzielni Mieszkaniowej „Jedność”. - Chyba najbardziej sprawiedliwą metodą pomiaru zużytego ciepła są ciepłomierze – mówi Robert Gołaś. - Tyle tylko, że w ich przypadku występują współczynniki korygujące (mniej ciepła zużywa się w mieszkaniu środkowym niż narożnym – przyp. red.), które zawsze budzą liczne kontrowersje.
Teraz każdy z członków spółdzielni zapłaci za ogrzewanie po równo, niezależnie od tego, jaka temperatura będzie panowała w jego mieszkaniu. Być może wiele osób skłoni to do oszczędności i zaowocuje mniejszym niż dotychczas rozkręcaniem kaloryferów. Osoby które nie grzały w swoich mieszkaniach, bo na przykład w nich nie mieszkały, też w końcu zaczną to robić, bo za ogrzewanie i tak przyjdzie im zapłacić. - A my będziemy mieli mniej remontów – cieszy się inż. Wojciech Markowski, kierownik działu technicznego spółdzielni. - Przykro to mówić, ale wielu lokatorów nadmiernie oszczędzając na ogrzewaniu, doprowadziło do zagrzybienia swojego mieszkania.
Tomasz Wojciuk
http://www.kurierpoludniowy.pl/wiadomosci.php?art=10466