W środę rano, w bloku przy ul. Powstańców Warszawy 18 znaleziono zwłoki 37-letniego mężczyzny, które leżały tam prawdopodobnie od kilku miesięcy. Zmumifikowane ciało zostanie poddane sekcji, która pozwoli odpowiedzieć na pytanie, jaka była przyczyna śmierci. Sąsiedzi twierdzą, że w lokalu, razem z denatem, mieszkał jego brat bliźniak.
Do odkrycia zwłok w centrum Piaseczna, jak twierdzi policja, przyczynił się miejscowy ZUS. To właśnie jego pracownicy mieli poinformować Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej, że 37-latek mieszkający w bloku przy ul. Powstańców Warszawy od stycznia nie odbiera swojej renty. W środę rano pracownicy MGOPS-u powiadomili o tym fakcie policję, prosząc o interwencję.
Jednak mieszkańcy bloku przy ul. Powstańców Warszawy mają inny pogląd na całą sprawę. - Przynajmniej od kilku miesięcy w budynku, a w szczególności na ostatnim piętrze, panował niemiłosierny smród – mówi spotkana przed klatką starsza kobieta. - Wielokrotnie zgłaszaliśmy to i na policję i do administracji, bez rezultatu.
Administrujący budynkiem Michał Wróbel potwierdza, że takie zgłoszenia miały miejsce. - Sąsiedzi byli zaniepokojeni faktem, że od miesięcy nie widywali jednego z braci, drugi podobno co jakiś czas pojawiał się w mieszkaniu – mówi. - Wysłaliśmy w tej sprawie pisma do kilku instytucji, prosząc o sprawdzenie lokalu. Prośby te były ponawiane, ostatnio przed kilkoma tygodniami. Potwierdzam, że mieszkańcy skarżyli się też na panujący w bloku fetor.
Mumia leżała w korytarzu
W ostatnią środę, około godz. 9 rano przed blokiem zjawili się dwaj policjanci i pracownicy MGOPS-u. Po chwili przyjechał także dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej państwowej straży pożarnej, st. kpt. Robert Jakubowski, który za pomocą specjalnej łapki, tzw. „chuligana” otworzył drzwi do mieszkania. Po wejściu do środka, w korytarzu znaleziono ciało 37-letniego Leszka L. - Ciało musiało leżeć tam dłuższy czas, gdyż było wysuszone, jakby zmumifikowane – mówi st. asp. Maciej Blachliński z KPP w Piasecznie. Z relacji świadków zdarzenia wynika, że w mieszkaniu nie było też zapachu charakterystycznego dla rozkładających się zwłok.
Nieprawdopodobna historia
Od dwóch dni historią znalezionych w bloku zmumifikowanych zwłok żyje pół Piaseczna. Mnożą się niesamowite opowieści, które jednak, przynajmniej jak na razie, nie zostały potwierdzone przez policję. - Leszek i Marek byli bliźniakami – twierdzi jeden z mieszkańców bloku. - Ludzie gadają, że Marek zagłodził Leszka, zamykając go w pokoju. To mogą być tylko plotki, ale że mieszkał z trupem brata nie budzi wątpliwości. Sąsiedzi często widywali go, jak wychodził z mieszkania. Podobno nocami zbijał jakieś deski, może szykował bratu trumnę?
Z naszych informacji wynika, że Marek pojawił się w mieszkaniu w środę po południu. Poinformowany przez sąsiadów, że policja zabrała ciało jego brata, podobno w ogóle się tym nie przejął. Zamiast tego zaczął wyrzucać z lokalu stare rzeczy. Gdy sąsiedzi zadzwonili na policję, funkcjonariusze za ich pośrednictwem poprosili, aby Marek zgłosił się na komendę i złożył zeznania. - To jak w tej sprawie od początku zachowuje się policja, to jest skandal – uważa jeden z mieszkańców. - Najpierw zbagatelizowali zgłoszenia dotyczące tego mieszkania, a teraz robią wszystko, aby nie wyjaśnić tej makabrycznej historii do końca.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że śmierć 37-latka nastąpiła bez udziału osób trzecich – informuje st. asp. Maciej Blachliński. - Jednak na pytanie co tak naprawdę było przyczyną śmierci da odpowiedź dopiero sekcja zwłok.
- Rzeczywiście, otrzymaliśmy informację, że w tym mieszkaniu miał przebywać także brat denata – mówi prokurator Artur Wańdoch. - Jesteśmy w trakcie ustalania jego miejsca pobytu, zapewniam, że mężczyzna ten na pewno zostanie przesłuchany.
Jakub Wujek
http://www.kurierpoludniowy.pl/wiadomosci.php?art=15436
My kobiety jesteśmy aniołami, a gdy się nam podetnie skrzydła, lecimy dalej - na miotle:)