autor: Kinga Panasiuk » sob wrz 06, 2008 7:49 pm
O tym, jak piękne są ogrody lokalnych artystów, mogliśmy przekonać się w miniony weekend. Pierwsza edycja „Otwartych Ogrodów” w gminie Piaseczno spotkała się z ogromnym zainteresowaniem mieszkańców, których udział w imprezie przerósł najśmielsze oczekiwania organizatorów.
Skarby ogrodów. W sobotę 30 września, w ramach festiwalu, mieszkańcy Piaseczna i okolic mieli okazję zwiedzić posesje w Zalesiu Dolnym. W tym dniu otwarto ogrody dla wszystkich zwiedzających, a o pierwszych mieszkańcach i historii miejscowości, architektonicznych perełkach Zalesia opowiedział prof. Andrzej Bissenik. Jak mieszkać w zabytku podpowiadali Anna i Andrzej Olędzcy. Przedstawicielki Biura Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków mówiły natomiast o zasadności ochrony konserwatorskiej. Kolejną atrakcją tego dnia była wystawa fotograficzna Wiktora Nowotki.
O godz. 12 mieszkańców do „ogrodu rodzinnych wspomnień” przy ul. Anny Jagiellonki 13 zaprosili Barbara i Artur Szymańscy, gdzie można było obejrzeć cenne pamiątki oraz poznać historię rodziny Czarneckich.
Zaczarowany zwierzyniec. Po południu swoją posesję przy ul. Kopernika 27 otworzył Józef Wilkoń - znany i ceniony ilustrator książek, a także malarz i rzeźbiarz. Ogród artysty nie przez przypadek nazwano zaczarowanym. Już od wejścia na gości czekały magiczne niespodzianki - kolorowe zwierzęta (głównie z drewna), niektóre wisiały na drzewach. Te większe (np. gigantyczny tur czy łoś) również wystawiono z okazji festiwalu.
- W tym domu mieszkam od pierwszego dnia stanu wojennego, a te wszystkie rzeźby wyciągnąłem specjalnie na dziś - przyznał licznie zgromadzonym mieszkańcom gospodarz, po czym zabrał się do pracy. Czekały go bowiem warsztaty rzeźbiarskie z dziećmi. Artysta, wraz z małym pomocnikiem, miał za zadanie wyrzeźbić z drewna antylopę. O tym, że to nie jest ani łatwa ani lekka praca, przekonały się nie tylko dzieci, ale także i dorośli.
- W tych gałęziach coś siedzi, może to być na przykład grzbiet kuny, trzeba tylko to dostrzec. Natura sama podpowiada formy, ona jest piękna, dopóki my jej nie popsujemy - żartował artysta. - Teraz trzeba znaleźć antylopie korpusik, najlepiej z nóżkami. Zapewniam, że to, co teraz zrobimy, nie będzie trepanacją czaszki - dodał z uśmiechem, po czym z zacięciem rzeźbił zwierzaka, używając do tego m.in. siekiery i piły.
Spacerkiem po Zalesiu. Drugi dzień festiwalu upłynął pod znakiem pięknej, słonecznej pogody, która wręcz zachęcała do wyjścia z domu. O godzinie 11.30 przy stacyjce piaseczyńskiej kolejki wąskotorowej zebrały się prawdziwe tłumy (ok. 70 osób z rowerami i dwa razy tyle bez). Wiktor Nowotka, w przyjemnej atmosferze, oprowadził wycieczkę po najciekawszych zakątkach Zalesia.
O godz. 12 otwarto malarski ogród Urszuli Rowickiej-Spinek (ul. Modrzewiowa 7) oraz artystyczny ogród Wacława Radwana, który zaprezentował jego wnuk Piotr Wolski (ul. Modrzewiowa 25). Przy tej samej ulicy odbył się również wykład Leokadii Mazur, architekt krajobrazu. Wszyscy obecni mogli się dowiedzieć wielu interesujących szczegółów dotyczących ogrodów Zalesia.
Muzyczny finał. Ostatnim punktem programu był ogród muzyczny, czyli wspólne śpiewanie przy kawie. Spotkanie odbyło się w dworku, w którym mieszka Halina Linkowska wraz z wnuczką Martą Mularczyk i jej mężem Krzysztofem Chalimoniukiem. Oboje są młodymi, bardzo zdolnymi śpiewakami operowymi. Na początku artyści zasugerowali przeniesienie się do XVII wieku. Dworskie, perfekcyjnie wykonane, krótkie formy muzyczne i madrygały wprowadziły licznie przybyłych gości w świetny nastrój. W dalszej części koncertu przyszła pora na bardziej popularny repertuar i zabawę z publicznością. śpiewacy zaprosili wszystkich do wspólnego wykonania znanej piosenki „Wlazł kotek na płotek”, w tradycyjnym opracowaniu Stanisława Moniuszki. Zabrzmiały również przeboje muzyki popularnej, m. in. „I can t help falling in love” Elvisa Presleya.
Koncert nie był jednak jedyną atrakcją w ogrodzie przy ulicy Norwida 17. Odbyła się tam również wystawa prac malarskich Danuty Drożdż-Zwolskiej, artystki z Zalesia Dolnego, która zaczęła malować pejzaże na emeryturze, bez uprzedniego przygotowania technicznego.
Festiwal „Otwarte Ogrody” spotkał się z ogromnym zainteresowaniem mieszkańców, którzy pozytywnie zaskoczyli organizatorów. Wszystko wskazuje więc na to, że w przyszłym roku można się spodziewać powtórki festiwalu.
autorzy: Anna żuber i Grzegorz Tylec
źródło: Kurier Południowy (wydanie nr 260, 2008-09-05)