Półtora roku temu jeden z mieszkańców zaprosił nas na krótką przejażdżkę po mieście, wskazując dziesiątki nieprawidłowo parkujących samochodów. Od tamtej pory niewiele w kwestii nieprzepisowego parkowania się zmieniło, a straży miejskiej najwyraźniej brakuje instrumentów, które nauczyłyby kierowców właściwych zachowań.
Parkowanie na przejściach, bądź w pobliżu przejść dla pieszych, na wysepkach, chodnikach, miejscach postojowych dla osób niepełnosprawnych, naprzeciwko garaży – to codzienne praktyki stosowane przez wielu kierowców, na co dzień poruszających się po terenie gminy Piaseczno. Straż miejska stara się walczyć z osobami łamiącymi prawo wszelkimi możliwymi sposobami, trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że te działania bardzo często nie przynoszą zamierzonych rezultatów.
Armagedon w pobliżu dworca- Nagminne łamanie prawa przez kierowców zagraża bezpieczeństwu mieszkańców Piaseczna. Kilkukrotnie interweniowałem w tej sprawie u burmistrza Zdzisława Lisa, który ma pod sobą straż miejską. Niestety bez rezultatu – mówi Philip Hampson, mieszkaniec Wólki Kozodawskiej.
Faktycznie, miejsca w których aż roi się od źle zaparkowanych samochodów, wciąż pozostają te same. Te nieprzynoszące chluby straży miejskiej enklawy to okolice ul. Warszawskiej (naprzeciwko rynku), okolice dawnego Rolnika, gdzie obecnie mieści się dyskont spożywczy, sąsiedztwo dworca PKP, ulice Jarząbka, Pawia i Kniaziewicza. Straż miejska stoi jednak na stanowisku, że właściwie wywiązuje się ze swoich obowiązków, każdego dnia każąc nieprawidłowo parkujących kierowców mandatami w wysokości od 100 zł do nawet 500 zł. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że efekty tej pracy są znikome, a sytuacja w mieście na przestrzeni ostatnich lat wcale się nie poprawiła. Pewnym usprawiedliwieniem może być to, że samochodów przybywa w Piasecznie szybciej niż miejsc parkingowych. - W 2013 roku wystawiliśmy w sumie 776 mandatów na łączną kwotę ponad 104 tys. zł – mówi Mariusz Łodyga, komendant straży miejskiej w Piasecznie. - Założyliśmy też 179 blokad oraz skierowaliśmy do sądu 28 wniosków o ukaranie nieprawidłowo parkujących kierowców – dodaje szef liczącej 20 strażników formacji.
Bezmyślne zastawianie garażyKolejnym poważnym problemem, który na co dzień dotyka mieszkańców Piaseczna, są samochody zastawiające ich garaże. Do takich sytuacji dochodzi coraz częściej. Garaże regularnie zastawiane są np. przy ul. Fabrycznej, a ich właściciele są z reguły bezradni. - Zwykle samochody parkują przed moim garażem do kilku godzin – mówi pan Andrzej, mieszkaniec osiedla przy ul. Szkolnej. - Raz jednak ktoś zastawił mnie na trzy dni. Jak zadzwoniłem na straż miejską to powiedzieli, że postarają się ustalić właściciela. To jednak trwa, a ja nie miałem jak jechać na zakupy. Po trzech dniach samochód zniknął, ale w jego miejsce zaraz pojawił się nowy...
Przy ul. Fabrycznej parkują też samochody, które wjazd do garaży zastawiają latami, jak np. czarne audi A4 (stoi przy skrzyżowaniu z ul. Ludową). Auto nie ma powietrza w kołach i bardziej niż do jeżdżenia nadaje się na złom, gdzie pewnie prędzej czy później i tak trafi. Straż miejska „walczy” z właścicielem samochodu już ponad rok, bezskutecznie wysyłając do niego pisma. Gdy zapytaliśmy dlaczego nie można odholować nieprawidłowo parkującego samochodu, odpowiedziano nam, że nie stanowi zagrożenia dla życia i zdrowia mieszkańców i dlatego może dalej zastawiać wjazd do jednego z garaży. W ogóle trzeba zaznaczyć, że ani piaseczyńska policja ani straż miejska nie lubią korzystać z usług holowników.
Policjanci stoją na stanowisku, że nieprawidłowo parkujące samochody powinna „usuwać” straż miejska, z kolei straż miejska uważa, że nie ma takiej potrzeby, woląc wymieniać z właścicielami aut niekiedy trwającą latami korespondencję. - Rzeczywiście, w ubiegłym roku nie odholowaliśmy na wskazany przez starostę parking ani jednego samochodu – przyznaje Mariusz Łodyga. - Zamiast tego kierujemy do sądu wnioski o ukaranie źle parkujących kierowców. Mamy sukcesy. Ostatnio np. doprowadziliśmy do usunięcia bmw, nieprawidłowo parkującego przy ul. Jarząbka.
Zaśmiecające miasto złomy, które kiedyś można było nazwać samochodami, to kolejny poważny problem, z którym boryka się straż miejska. Przykładem tej grupy pojazdów mogą być cinquecento bez tablic rejestracyjnych, stojące również przy ul. Fabrycznej, które od lat zajmuje jedno z miejsc parkingowych oraz pozostałości volwo, zajmujące miejsce przy ul. Sikorskiego, naprzeciwko „titanika”. Cinquecento znajduje się wprawdzie na czarnej liście straży miejskiej, ale do tej pory nie udało się doprowadzić do jego usunięcia.
http://kurierpoludniowy.pl/wiadomosci.php?art=14555