Agnieszka Górna mieszka z rodzicami i bratem w mieszkaniu komunalnym przy ul. Czajewicza 1. - Nasz lokal ma 26 m kw. i panują w nim fatalne warunki – skarży się kobieta. - Starałam się w gminie o większe lokum, ale w 2013 roku nieoczekiwanie zostałam skreślona z listy oczekujących.
Agnieszka Górna w mieszkaniu przy ulicy Czajewicza przebywa od roku 1992. Początkowo mieszkała z mamą i bratem. Później dołączył do nich jeszcze bezdomny ojciec.
– To mieszkanie jest na naszą czwórkę za małe – mówi kobieta. – Gnieciemy się w dwóch niewielkich, zagrzybionych i zawilgoconych pokojach. Nie mamy nawet łazienki – wspólny sedes znajduje się na korytarzu, a myjemy się w miskach.
Trudna sytuacja lokatorów
W mieszkaniu przy ul. Czajewicza, oprócz pani Agnieszki i jej mamy, witają nas jeszcze dwa psy oraz kot. W pierwszym pomieszczeniu, oprócz niewielkiego aneksu, stoi wersalka i telewizor. Drugi pokój wygląda podobnie.
– Byłam w zeszłym tygodniu u pani wiceburmistrz Kułakowskiej-Michalak, aby przedstawić jej naszą trudną sytuację – mówi Agnieszka Górna. – Ale rozmowa nie przebiegała w miłej atmosferze. Pani wiceburmistrz stwierdziła, że nasze mieszkanie ma właściwy metraż i dodała, że nie rozumie po co przyszłam. A mi chodzi po prostu o to, żeby żyć w ludzkich warunkach, żeby mieć ciepło, sucho, a po pracy móc odpocząć we własnym pokoju i skorzystać z łazienki, której tutaj nie ma.
Pani Agnieszka pracuje od lat w szkole w Nowej Iwicznej w charakterze pomocy nauczyciela. Zarabia 1900 zł miesięcznie. Mieszkająca z nią mama ma 700 zł emerytury.
– To jest cały nasz dochód. Tata nie otrzymuje żadnych świadczeń emerytalnych – dodaje kobieta.
– Czasami ima się dorywczych prac. Z kolei brat wszedł w konflikt z prawem i obecnie przebywa w zakładzie karnym. Jak wróci, nie będzie nawet gdzie wstawić dla niego łóżka.
Mieszkanie dla męża
Pani Agnieszka od 1999 roku starała się o większe mieszkanie z mężem. Kilka lat temu ich małżeństwo się jednak rozpadło.
– Mimo to on mieszkanie od gminy otrzymał ponad rok temu. Teraz żyje tam razem ze swoją konkubiną – nie kryje swego żalu kobieta. – Ja, „w nagrodę” w 2013 roku zostałam skreślona z listy oczekujących, o czym nawet nie wiedziałam. Tę smutną wiadomość otrzymałam dopiero kilkanaście dni temu. Okazuje się, że nie mogę liczyć na lokal o wyższym standardzie, bo się rozwiodłam...
Zdesperowana kobieta pokazuje nam zakamarki mieszkania: zalany przez sąsiada sufit oraz czający się za łóżkiem i szafkami grzyb. Twierdzi, że nie rozumie, dlaczego gmina odmawia jej rodzinie zamiany lokalu.
Długa kolejka oczekujących
Jak poinformowała nas Urszula Mikułowska z wydziału polityki mieszkaniowej gminy Piaseczno, w tej chwili na liście oczekujących na gminne lokale jest ponad 170 osób. Ponadto na zrealizowanie oczekuje około 30 wyroków sądowych o eksmisję, a 60 lokali będących w zasobach gminy, ze względu na zły stan techniczny, jest do pilnego przekwaterowania.
– Lokal przy ulicy Czajewicza, zajmowany przez tą panią spełnia wymogi dotyczące przysługiwanej powierzchni mieszkalnej dla czteroosobowej rodziny – informuje Urszula Mikułowska. Jeśli chodzi o stan mieszkania, to gmina uważa go za dobry, bazując na przeglądach przeprowadzanych w lipcu 2013 oraz w 2014 roku.
– Najemca zobowiązany jest utrzymywać lokal we właściwym stanie technicznym i higieniczno-sanitarnym. Najemcę obciąża też naprawa i konserwacja zajmowanego lokalu – dodaje Urszula Mikułowska.
Tomasz Wojciuk
http://kurierpoludniowy.pl/wiadomosci.php?art=17006