O tym, że wprowadzenie nowego systemu odbioru odpadów będzie wiązało się z wieloma problemami, było wiadomo od dawna. Teraz te problemy nadeszły. Mimo, że każdego dnia do gminy napływa sporo skarg od mieszkańców, wydaje się, że sytuacja powoli zaczyna się normalizować.
Założenie systemu było takie, że każdy mieszkaniec, płacąc określony przez gminę ryczałt, może oddać dowolną ilość śmieci. Gmina Piaseczno została podzielona na trzy sektory. Jeden z nich obsługuje firma Lekaro z Woli Duckiej, a dwa pozostałe – firma JARPER, która ma swą siedzibę w gminie Lesznowola. W ramach nowego systemu, w Piasecznie został otwarty także tzw. PSZOK – czyli punkt selektywnej zbiórki odpadów, który działa przy ul. Technicznej 6 i jest obsługiwany przez firmę Sita.
Opony ściśle limitowane
- Jak mój brat zawiózł do PSZOK-u kilkanaście zużytych opon to powiedziano mu, że może zostawić co najwyżej cztery. Więc pytam: jak ma się ich więcej to co z nimi zrobić, wyrzucić do rowu? Przecież nowa ustawa została wprowadzona właśnie po to, żeby śmieci po rowach się nie walały – dziwi się Cezary Lenart. - To musi być jakieś nieporozumienie, wyjaśnimy tę sprawę z Sitą – dziwi się asystent burmistrza, Krzysztof Kasprzycki. Jednak, jak się dowiedzieliśmy, w punkcie selektywnej zbiórki przy ul. Technicznej pracownicy liczą nie tylko opony. - Nie mogliśmy oddać gumowego węża, linoleum, a za styropian naliczono nam opłatę w wysokości 10 zł za kilogram – wylicza pan Cezary. - Raz płacimy za śmieci w gminie, a drugi raz musimy płacić w PSZOK-u? - dziwi się mieszkaniec. - Rzeczywiście, za styropian budowlany, papę i szklaną watę się płaci – przyznaje Krzysztof Kasprzycki. - Wszystko dlatego, że są to materiały trudne do utylizacji. Za darmo można oddawać natomiast styropian opakowaniowy. Od września gmina planuje uruchomić jeszcze trzy mobilne PSZOK-i.
-Z kilkutygodniowym wyprzedzeniem będziemy informować mieszkańców gdzie postawimy kontenery na selektywne odpady. Później kontenery te będą opróżniane i przenoszone w inne miejsce - dodaje asystent burmistrza.
JARPER poznaje teren
Jednym z najpoważniejszych zarzutów pod adresem firm odbierających śmieci jest to, że omijają one niektóre lokalizacje. Do sytuacji takich doszło ostatnio m.in. w Bobrowcu i Kamionce, na ulicach Suchej i świerkowej oraz na ulicy Julianowskiej w Józefosławiu. Obydwa rejony obsługuje firma JARPER. - Wezwaliśmy JARPERA na dywanik, przedstawiliśmy swoje uwagi. Nie podobało nam się, że firma pomija różne rejony i odbiera odpady nieterminowo, zagroziliśmy JARPER-owi nałożeniem surowych kar, mogących sięgać nawet kilkunastu tysięcy złotych dziennie – mówi Krzysztof Kasprzycki.
Jarosław Perzyna, właściciel JARPER-a, część uwag przyjmuje z pokorą. - Na przygotowanie systemu odbioru odpadów zarówno w Piasecznie, jak i pobliskiej Lesznowoli mieliśmy naprawdę mało czasu – wyjaśnia. - W Piasecznie staramy się działać zgodnie z przygotowanym harmonogramem. Jednak wielu naszych kierowców dopiero uczy się nowego terenu. Sytuację komplikuje dodatkowo wiele czynników. Po pierwsze, oceniam, że około 20 proc. mieszkańców w ogóle nie ma pojęcia, że nowy system wszedł w życie. Nie wiedzą w jakich dniach są odbierane śmieci, nie wypełnili deklaracji, nie mają pojęcia o harmonogramach i nie wystawiają odpadów przed posesje. Wiele wspólnot natomiast wciąż zamyka śmietniki. To było dobre, kiedy każdy płacił za swoje śmieci, jednak teraz wszystkie śmieci są wspólne, a my musimy odebrać całość odpadów z danego obszaru. Zamknięte altany to dla nas spore utrudnienie. Kolejny problem to nieoznakowane domy, kierowca czasami kilka minut szuka danego adresu, zdarza się, że nie znajduje go wcale. W wiele ulic śmieciarki nie mogą wjechać, bo są pozarastane krzakami czy zwisającymi z drzew gałęziami. Ja nie mówię, że moi kierowcy są święci, oni też miewają momenty słabości, czasami coś przeoczą, bywają niemili. Dla nich to też stresująca sytuacja, tym bardziej, że cały czas uczą się topografii terenu. Montujemy w samochodach gps-y, co powinno poprawić sytuację.
Pojawiały się też głosy, że niektórzy mieszkańcy wystawiali swoje śmieci przed posesję, zgodnie z harmonogramem, a mimo to nie zostały one odebrane. Tymczasem śmieciarki zaczynają jeździć po gminie od godz. 6 rano i już wtedy przed posesjami powinny znajdować się wystawione w koszach lub workach odpady. Jeśli ktoś nie chce tak rano wstawać, zawsze może wystawić pojemnik poprzedniego dnia wieczorem.
Ach te worki...
Wielu mieszkańców Piaseczna skarży się, że brakuje im worków. Tymczasem JARPER na początku rozdawał wszystkim tzw. pakiet startowy – są to worki na śmieci segregowane, które mają wystarczyć do końca roku. Jeśli ktoś nie otrzymał takiego pakietu, można zgłaszać to w urzędzie gminy. Jeśli worki skończą się wcześniej, za kolejne trzeba dopłacić (do kupienia są również w urzędzie). - Apeluję do mieszkańców, aby rozsądnie gospodarowali workami – mówi Jarosław Perzyna. - Zdarza się nam odbierać je wypełnione w jednej dziesiątej. Odpadów posegregowanych nie trzeba oddawać za każdym razem. Najlepiej napełnić worek do końca i dopiero potem go oddać.
Niestety, ustawa nie określa koloru worków, do których powinny trafiać posegregowane odpady. Efekt? Każda gmina wprowadziła swój kod kolorystyczny, co również jest sporym problemem dla firm odbierających śmieci.
Co z tą segregacją
- Kilka dni temu widziałem, jak posegregowane śmieci trafiały do jednej śmieciarki, po co więc jest ta segregacja – pyta rozgoryczony pan Andrzej, mieszkający w bloku przy ulicy Sikorskiego. Jak udało się nam ustalić, takie sytuacje niekiedy rzeczywiście się zdarzają. - Czasami nie da się zebrać jakiejś frakcji śmieci z poprzedniego dnia i wtedy trzeba zrobić zbiórkę interwencyjną – mówi Krzysztof Kasprzycki. - Czasami, w trybie awaryjnym, posegregowane śmieci rzeczywiście lądują w jednej śmieciarce, jednak są to sytuacje rzadkie – dodaje Jarosław Perzyna. - Dla wyjaśnienia warto dodać, że firma JARPER dysponuje też nowoczesnymi samochodami dwukomorowymi, które mogą odbierać dwie frakcje śmieci posegregowanych.
Na wszystko potrzeba czasu
Jeszcze kilka dni temu, w związku z dużą liczbą skarg, gmina Piaseczno nie tylko rozważała nałożenie na JARPER-a dużych kar umownych, ale także zerwanie umowy z wykonawcą. - Pojawiło się jednak światełko w tunelu – mówi Krzysztof Kasprzycki. - Tych skarg napływa do urzędu coraz mniej, widzimy progres, poprawiła się terminowość odbioru śmieci. Mam nadzieję, że nasze wspólne działania doprowadzą wkrótce do całkowitej stabilizacji.
- Ten system to dla wszystkich zupełnie nowa sytuacja – mówi Jarosław Perzyna. - Prowadzę firmę od 20 lat i nigdy nie spotkała mnie taka fala krytyki. Odbiór śmieci nie działa idealnie, pojawiły się problemy, które musimy wspólnie przezwyciężyć. Robimy wszystko, żeby śmieci były odbierane na czas, a mieszkańcy Piaseczna i innych gmin które obsługujemy byli zadowoleni. Apeluję jednak o cierpliwość i wyrozumiałość. Aby to wszystko dograć, potrzebna jest dobra wola każdej ze stron.
Tomasz Wojciuk
http://kurierpoludniowy.pl/wiadomosci.php?art=11599