W programie "Tomasz Lis na żywo" z 14.01.2013 skrzyżowanie w na granicy Warszawy z Mysiadłem pokazane zostało jako przykład złej lokalizacji radaru (fot. TVP) Link do poniedziałkowego programu http://www.tvp.pl/vod/audycje/publicystyka/tomasz-lis-na-zywo/wideo/14012013/9750636
Mieszkańcy Piaseczna Puławskiej nienawidzą, gdy tylko mogą docisnąć na niej gaz do dechy, serdecznie z tego korzystają. Każda nienawiść zaślepia, asy asfaltu prujące po Puławskiej slalomem 140 km na godzinę po prostu stwarzają zagrożenie dla innych kierowców. Dlatego bronię fotoradaru w Mysiadle - pisze Michał Wojtczuk.
Dziennikarz Tomasz Lis, jeden z liderów kuriozalnej krucjaty przeciwko fotoradarom, jako dowód rzekomej absurdalności tych urządzeń podaje to zainstalowane na Puławskiej w Mysiadle, w pobliżu skrzyżowania z ul. Kuropatwy. To jeden z trzech przykładów, który pojawił się w poniedziałkowym programie "Tomasz Lis na żywo", w którym redaktor przekonywał ministra Sławomira Nowaka, że fotoradary w większości nie są potrzebne.
Nie mógłbym się bardziej nie zgodzić. Jeżeli gdzieś fotoradar jest potrzebny, to właśnie tam. Podobnie jak mieszkający w Konstancinie Lis doskonale znam Puławską - urodziłem się i przez wiele lat mieszkałem w Piasecznie, do dziś często odwiedzam mieszkających tam rodziców. Puławska to długa, prosta, szeroka ulica. Kusi samozwańczych mistrzów kierownicy do prucia 140-160 kilometrów na godzinę slalomem między innymi samochodami albo do gwałtownego przyspieszania i hamowania podczas wyprzedzania.
Na Puławskiej takich asów asfaltu jest chyba więcej niż na innych wylotówkach. Nie jest tajemnicą, że funkcjonariusze drogówki zawsze uważniej przyglądają się kierowcom samochodów o rejestracjach zaczynających się od liter WPI. Piasecznianie mają opinię jednych z najbardziej karkołomnych kierowców w aglomeracji warszawskiej. Ma to pewne psychologiczne uzasadnienie. Piaseczno jest wielką sypialnią Warszawy, wielu jego mieszkańców spędza cały dzień w Warszawie. Rano, w godzinach szczytu, gdy wszyscy wyjeżdżają do pracy, Puławska totalnie się korkuje. Tak samo jest około 17. A mało co tak frustruje kierowcę, jak stanie na szerokiej prostej jezdni. Dlatego piasecznianie Puławskiej po prostu serdecznie nienawidzą tą samą nienawiścią, jaką skazany na tortury nieszczęśnik nienawidzi imadła powoli, godzinami zaciskanego na jego ciele. Kiedy tylko mają okazję, żeby docisnąć na niej gaz do dechy, skwapliwie z tego korzystają. Sami przed sobą usprawiedliwiają się, że przecież nie stwarzają żadnego zagrożenia, bo znają tę ulicę jak własną kieszeń, pełznąc po niej dzień w dzień w tempie 10 km na godzinę.
Ja też znam Puławską, ale nie czuję się bezpiecznie, gdy drogę zajeżdża mi wariat w firmowym SUV-ie, zaraz potem gwałtownie hamując, a potem znów startując z piskiem opon, bo wypatrzył kolejną lukę między zderzakami samochodów na sąsiednim pasie. Od czasu, gdy w Mysiadle stoi fotoradar, takich "kierowców bombowców, arystokratów szos" zrobiło się mniej i jeździ się znacznie wygodniej. Nie wspomnę już o mieszkańcach Mysiadła - tak, tak, to nie jest pustynia, tam mieszkają ludzie! - którzy dzięki fotoradarowi nie zmawiają już zdrowasiek, zanim postawią stopę na pasach przejścia dla pieszych.
Nie rozumiem, jaki problem można mieć ze zwolnieniem do 40 km na godzinę tam, gdzie nakazują to znaki i fotoradar. że co, że to strata czasu? No błagam. Na Puławskiej i tak trzeba radykalnie zwolnić przy powstającej estakadzie południowej obwodnicy Warszawy, gdzie jezdnie są wygięte w ostry łuk. Pomiędzy tym miejscem, a Mysiadłem jest może 5 km. Jadąc 120 km na godzinę, ten odcinek teoretycznie można pokonać w trzy minuty (w praktyce uniemożliwiają to liczne światła na skrzyżowaniach), a jadąc przepisowe 50 km na godzinę - raptem może o trzy minuty dłużej. Jak ktoś aż tak się spieszy, że trzy minuty go zbawią, to niech wychodzi wcześniej z domu.
Sprawdziliśmy policyjne statystyki wypadków na Puławskiej. W miejscu gdzie stoi fotoradar, w latach 2009-2011 doszło do siedmiu wypadków, siedmiu kolizji, osiem osób zostało rannych, dwie zginęły. Na całej ul. Puławskiej tylko w ubiegłym roku doszło do 31 wypadków, w których rannych zostało 39 osób. Jedną z ostatnich ofiar była potrącona tu tuż przed świętami... strażniczka miejska. żyje, ale została ciężko ranna.
Statystyki wypadków w latach 2009-2011 w miejscach, gdzie straż zamontowała radary.
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34 ... lismy.html