W poniedziałek, 22 października dwóch radnych opozycyjnych do wójta Grzegorza Pruszczyka zrezygnowało ze swoich mandatów. Radni Andrzej Tyborowski i Konrad świderski uznali, że rada gminy „utraciła zdolność do samodzielnego podejmowania decyzji”, bezrefleksyjnie uzależniając się od poleceń wójta. Radni zapowiadają również rozpoczęcie przygotowań do referendum w sprawie odwołania zarówno wójta, jak i rady gminy.
Napięcia między obozem przychylnym wójtowi Grzegorzowi Pruszczykowi, a radnymi związanymi z poprzednim wójtem Sylwestrem Puchałą właściwie trwają od wyborów samorządowych, które odbyły się w 2010 roku. Jednak eskalacja konfliktu nastąpiła pod koniec zeszłego roku w grudniu, kiedy opozycyjni do wójta radni stracili większość w radzie. Podczas sesji, która odbyła się 28 grudnia, radni popierający Grzegorza Pruszczyka, korzystając z przewagi jednego głosu, zmienili przewodniczącego. Andrzeja Tyborowskiego zastąpił na tym stanowisku Miłosław Zegadło.
Już niecały miesiąc później doszło do próby odwołania nowego przewodniczącego, jednak wniosek nie uzyskał wystarczającego poparcia. W tym czasie z funkcji wiceprzewodniczącego rady gminy zrezygnował radny Konrad świderski, który nie chciał zasiadać w kierownictwie rady pod nowym przewodnictwem. W połowie tego roku opozycyjni radni mieli zastrzeżenia do wykonania przez wójta ubiegłorocznego budżetu i komisja rewizyjna wnioskowała o nieudzielenie Grzegorzowi Pruszczykowi absolutorium. Jednak rada gminy nie przychyliła się do stanowiska komisji rewizyjnej. Z krytyczną opinią nie zgodziło się 8 radnych, a tylko trzech ją poparło. Brak absolutorium w tym przypadku nie wiązał się z żadnymi konsekwencjami dla wójta.
Odwołać samorząd z obywatelskiego obowiązku
Jednak cześć radnych konsekwentnie krytykuje jego poczynania, czego przejawem są niewątpliwie ostatnie wydarzenia. „Nie możemy dłużej biernie przyglądać się poczynaniom 9 radnych związanych z Wójtem i poczynaniom samego Wójta – Grzegorza Pruszczyka” - w uzasadnieniu swojej decyzji napisali radni Andrzej Tyborowcki i Konrad świderski, którzy zrezygnowali z pracy w radzie gminy. W swoim oświadczeniu stwierdzili, że rada „utraciła zdolność do samodzielnego podejmowania decyzji dla dobra mieszkańców i rozwoju gminy”. Zdaniem samorządowców to wójt kieruje radą, a nie ona nim jako organ stanowiący i kontrolny. Swoim kolegom i koleżankom z rady zarzucają całkowite uzależnienie się od wójta i bezrefleksyjne wykonywanie jego poleceń, bez analizy dokumentów i dogłębnego badania spraw, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji takich decyzji. „Bóg, honor, ojczyzna i pomyślność mieszkańców są dla Państwa Radnych związanych z Wójtem Grzegorzem Pruszczykiem i dla samego Wójta wartościami zbyt odległymi” - twierdzą Andrzej Tyborowski i Konrad świderski. Dlatego też radni, jak przyznali w swoim oświadczeniu, „w trosce o Gminę i dobro mieszkańców w poczuciu honoru i obywatelskiego obowiązku rozpoczynają przygotowania do odwołania Wójta i Rady Gminy Prażmów”.
Nie obawiam się demokracji
- Szkoda, że ktoś tak wielkich wartości używa do tak małych rzeczy – zarzuty pod swoim adresem komentuje wójt Grzegorz Pruszczyk. - Według mnie to emocjonalna reakcja spowodowana niespełnionymi aspiracjami i utratą władzy. Wierzę w demokrację i jeśli już dojdzie do referendum poddam się ocenie mieszkańców i uszanuję ich wolę. Może połowa kadencji to dobry moment, żeby poprosić o opinię mieszkańców, żebyśmy wiedzieli czy idziemy w dobrym kierunku, chociaż uważam, że z takiego referendum raczej nie ma większego pożytku dla gminy. Wierzę w roztropność i inteligencję mieszkańców i nie obawiam się referendum – dodaje wójt. Podobnego zdania jest Miłosław Zegadło, przewodniczący rady gminy, który również nie godzi się z opiniami radnych, którzy zrzekają się swoich mandatów. - Poza osobistymi ambicjami i urażonym ego pana Tyborowskiego nie widzę uzasadnienia do odwołania rady, która pracuje niezależnie od wójta i podejmuje decyzje dla dobra mieszkańców – mówi przewodniczący rady. Przyznaje ponadto, że nie dziwi go inicjatywa radnych, ale dodaje, że nie wierzy, by w referendum wzięła udział wystarczająca liczba mieszkańców. - Przecież niedawno mieliśmy wybory i mieszkańcy już się w tej sprawie wypowiedzieli, a przez dwa lata nie wydarzyło się nic, co kładłoby się cieniem na pracę rady i wójta, a wręcz przeciwnie. – dodaje przewodniczący.
Mieszkańcy zadecydują
W Prażmowie odbędzie się referendum, jeśli w ciągu 60 dni inicjatywę poprze co najmniej 10 proc. osób uprawnionych do głosowania – ok. 730 wyborców. Natomiast wynik referendum uznaje się za ważny, jeżeli do urn uda się co najmniej 3/5 spośród tych, którzy uczestniczyli w poprzednich wyborach – w tym przypadku potrzeba ok. 2,5 tys. osób. Rada oraz wójt zostaliby odwołani, gdy spośród ważnych głosów więcej będzie za odwołaniem niż przeciw. Niezbędna jest jednak odpowiednia frekwencja, w przeciwnym razie referendum, bez względu na wynik głosowania, zostaje unieważnione i nie ma wpływu na organy samorządowe.
Grzegorz Traczyk
http://kurierpoludniowy.pl/wiadomosci.php?art=9946