Awantura domowa, pościg i kilka strzałów. Tak wyglądała nocna interwencja policjantów w podwarszawskiej miejscowości. Policję wezwali rodzice mężczyzny, który później został postrzelony. - Zadzwonili na numer alarmowy ok. godz. 2 w nocy. Poprosili o pomoc, bo nie czuli się bezpiecznie - informuje asp. Mariusz Mrozek, rzecznik Komendy Stołecznej. - Mężczyzna, tak wynika z ich relacji, był agresywny, wygrażał im - dodaje.
Policjanci przyjeżdżają na miejsce, do domu w podwarszawskiej Lesznowoli. Na ich widok 30-letni mężczyzna rzuca się do ucieczki, wskakuje do samochodu i rusza z impetem. Mundurowi za nim. Ten pędzi ulicami Lesznowoli, a później Magdalenki. Na ulicy Słonecznej (czyli na drodze 721 łączącej Piaseczno z drogą Warszawa-Kraków) mężczyzna doprowadza do kolizji z innym samochodem. - Na szczęście niegroźnej. Kierującej tym autem kobiecie nic się nie stało - mówi asp. Mrozek.
Policjanci rozstawiają na drodze blokadę, więc uciekinier skręca w las. Jego samochód klinuje się jednak między drzewami, więc wysiada. Mundurowi są już przy nim. Chcą go obezwładnić, ale awanturnik sięga po kamień i rzuca w jednego z nich, rozbijając mu twarz. Potem chwyta za metalowy stojak na kwiaty (auto służy do ich transportu) i ponownie chce zaatakować. Jeden z policjantów krwawi, więc drugi odbezpiecza broń. Najpierw strzela w powietrze, potem w kierunku 30-latka, rani go w brzuch.
- Ranny został helikopterem przetransportowany do szpitala. Jest operowany - informuje rzecznik Komendy Stołecznej. - O zdarzeniu natychmiast powiadomiliśmy prokuraturę, która już prowadzi postępowanie w tej sprawie. http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34 ... ronic.html